poniedziałek, 25 lutego 2008

5

Masłowska, "Paw królowej"
Nie jestem zadowolony, jestem za to nieco zniechęcony. Jeśli to miał być ten nowy wielki talent polskiej literatury, to z pewnością nim nie jest. W sumie rzecz przeciętna, okraszona interesującym eksperymentem językowym. Hip-hopolo powieść, to [ta konwencja] może bawić i intrygować, własciwie to całkiem nieźle jest przygotowane, ale co po za tym? Grzebanie w śmietniku, pozostaje grzebaniem w śmietniku, można się tylko ubrudzić i potem uśmiechać, że niby taka fajna zabawa. A to tylko kilka uwag na temat showbiznesu (czy oryginalnych?), z domieszką absurdu (czy najwyższych lotów?). Literacko, proszę mi (sobie) wybaczyć sformułowanie, to jednak jest mcdonald's. Zjada się i zapomina. Ostatnim ratunkiemt tylko ten język jest. W debiucie był język i coś jeszcze. Samym językiem się nie da. Brakuje większego ciężaru, choć rzeczywistość prześwituje, ale raczej muśnięta niż dotknięta. Cokolwiek, nie da się tego skreślić, nie da się afirmować. Natomiast, nie warto kupować.

dodano: a jednak; to eksperyment, który fenomenologicznie próbuje zbadać pewną świadomość od wewnątrz; ale w wojnie to się lepiej powiodło, tam temat był jaśniejszy

Brak komentarzy: